Waldemar Romanowski
działacz społeczny i niepodległościowy.


Ilustracja muzyczna: Jerzy Peter – gitara.

Spotkanie prowadził Jerzy Adamuszek

 
24-go lutego 2011 (czwartek) o godz. 19:00




Waldemar Romanowski


Często się zdarza, że rozmawiamy ze sobą na różnego typu imprezach polonijnych lub spotkaniach towarzyskich - ale mało wiemy o sobie. Miałem przyjemność rozmawiać z panem Romanowskim kilkakrotnie na uroczystościach w Konsulacie, ale dopiero po przeczytaniu Jego życiorysu opublikowanego w książce „Polacy w Kanadzie”, The W. Reymont Foundation, Biogram Publishing, dowiedziałem się, jak bogata jest Jego przeszłość.


Jerzy Peter


Waldemar Romanowski szkołę powszechną ukończył w Rembertowie, a obowiązkowe Gimnazjum Mechaniczne Nr IX w Warszawie, w 1940. Od stycznia 1943 działał w konspiracji, w Szarych Szeregach, prowadząc w Rembertowie Rój Zawiszy „Płowce”, jako Komendant Roju. Pseudonimy w konspiracji: Wilk, Roman, Marek. Od kwietnia do lipca 1944 był członkiem Bojowej Szkoły D-NA BS300 (kadrowa) sprawując funcję sekcyjnego. Po aresztowaniu harcerzy z drużyny Zawiszaków, poszukiwany przez gestapo, opuścił Rembertów. Kontynuował działalność konspiracyjną w warszawskim plutonie saperów i z tym oddziałem ropoczął walki powstańcze. Walczył w zgrupowaniu „Chrobry II” na placówkach: Borman, Karbochemia, Handke przy ul. Towarowej. Ranny, odznaczony Krzyżem Walecznych.


Teresa Włodarczyk, jej córka, Waldemar Romanowski, Jerzy Różycki


Po upadku Powstania wywieziony do obozów jenieckich w Niemczech. Po ucieczce z obozu Altegrabow przeszedł kurację w szpitalu w Hanowerze. W latach 1946-1948 uczęszczając do Liceum Elektr–Mech. w Hamburgu, zorganizował tam zastęp harcerzy z młodzieży pochodzenia polskiego. W 1949 wyjechał do Anglii, gdzie uczył się w Liceum Matematyczno–Fizycznym w Bottisham, które ukończył w 1950.

Rok później wyemigrował do Kanady, gdzie w Montrealu przez dwa lata uczęszczał na wieczorowe studia w Sir George Williams University. W tym czasie rozpoczął pracę w Canadair w dziale eksperymentalnym. Od 1956 do 1989 pracownik Air Canada. Obecnie emeryt.

Pracę społeczną w Kanadzie rozpoczął w 1954, włączając się w akcję pomocy inwalidom wojennym we Francji, w Polsce i w Niemczech, jako członek Koła B. Żołnierzy AK i Stow. Kombatantów. W latach 60-ych włączył się w pracę Polskiej Rady Szkolnej w Montrealu. Dwukrotnie prezes Koła B. Żołnierzy AK, oddział Montreal, a od 1980 redaktor Biuletynu Informacyjnego tej organizacji. Członek Zarządu Grupy Działania na rzecz Solidarności w Montrealu. Dwukrotnie prezes Polsko-Kanadyjskiego Instytutu Dobroczynności (1981-1992). Członek Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie. Członek Institute of Central-European Studies. Były prezes Towarzystwa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Koło Nr 7. Redaktor Biuletynu Koła. Przedstawiciel Rządu RP na Uchodźctwie w Prowincji Quebec. Projektant i realizator dołączenia Krzyża AK i napisu na pomniku w Ottawie, potwierdzającego nadanie przez Prezydenta RP Lecha Wałęsę Krzyża AK poległym w lotach do Polski lotnikom kanadyjskim.


Odznaczenia


Odznaczenia: Krzyż Walecznych, Krzyż Armii Krajowej, Medal Wojska, Warszawski Krzyż Powstańczy, Leg. Weterana Walk o Niepodległość, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Złoty Krzyż Kombatancki, Kawaler Krzyża Kawalerskiego Orderu Zasługi RP, Kawaler Krzyża Rycerskiego z Gwiazdą Zakonu Bożogrobowców, Złoty Medal Skarbu Narodowego, Dyplom Fundatora Ośrodka-Kulturalnego w Londynie (Anglia), Złota Odznaka za ofiarną pomoc dla KUL-u. Dyplom Uznania od Rządu Kanady za wsparcie udzielone ONZ-owi w ramach Międzynarodowego Roku Wolontariuszy.

Po przeczytaniu życiorysu pana Romanowskiego zaskoczył mnie fakt, że można zostać tyle razy odznaczonym. A jednak powyższy życiorys nie mówi o wszystkich Jego dokonaniach. Odbyłem z panem Waldemarem kilka dłuższych, interesujących rozmów telefonicznych. Następnie, mimo że prawie wszystko już było jasne, zdecydowałem się przed planowanym spotkaniem w Konsulacie RP odwiedzić Go mieszkaniu na „West Island”. Namówiłem także panią Marię Jakóbiec, która od zeszłego roku pełni funkcję „fotografa dyżurnego” spotkań, aby mi towarzyszyła. Podczas takich wizyt, zawsze trafi się okazja do zrobienia ciekawego zdjęcia. Spędziliśmy u Niego ponad dwie godziny.




Zobaczyliśmy rodzinne fotografie, ordery, namalowany przez Niego obraz i wyrzeźbione „indiańskie szachy”. Pan Romanowski ma wyksztalcenie techniczne, ale ma dusze artysty. Zdradził nam, że są to jedyne takie szachy w Montrealu, a może nawet i w świecie (?). Namówiliśmy Go, aby zabrał swoje dzieła do Konsulatu i pokazał je przybyłym na spotkanie. Ordery rownież należałoby zaprezentować. To znaczy ich miniaturki, ponieważ ordery zostały przekazane do Izby Pamięci Narodowej w Jego rodzinnym Rembertowie. Stwierdził, że tam będzie dla nich lepsze miejsce, aniżeli przekazanie ich swoim dzieciom i wnukom. Co prawda ma trzy córki i każda z nich mówi świetnie po polsku, ale fakt że wyszły za mąż nie za Polaków daje dużo do myślenia; wnuki już prawdopodobnie nie będą w stanie zrozumieć wartości tych odznaczeń.


 
 
 


Jeszcze o szachach: otóż te „indiańskie” na co dzień są schowane, a na stoliku są rozłożone inne, którymi pan Waldemer gra ze znajomymi. Należy dodać, że w Canadair założył i prowadził przez dwadzieścia lat Klub Szachowy. O tych, niby dodatkowych, zajęciach oficjalny biogram nie wspomina. Polonia musi się również o tym dowiedzieć.

W dniu spotkania nie było ani wielkiego mrozu, ani dużych opadów śniegu. Jednym słowem, jak na zimę, pogoda dopisała i publika też. Przede wszystkim przybyli Jego przyjaciele i znajomi, z którymi rozpoczynał działalność społeczną w Montrealu. Mimo że nasz Gość Wieczoru nie za bardzo był dysponowany tego dnia (czasem to się zdarza w podeszłym wieku), siedząc w wygodnym fotelu dawał sobie doskonale radę. Jego głos był na tyle silny, że mikrofon w zasadzie nie był potrzebny.


Waldemar Romanowski, Jerzy Adamuszek


Jak zwykle na tego typu prezentacje działalności, zaprosiłem profesjonalnego muzyka, aby wieczór urozmaicić i jednocześnie wzbogacić. Był nim Jerzy Peter - znana już nam postać. Dokładnie rok temu był bohaterem wieczoru „Są Wśród Nas”. Gitarzysta, pianista, kompozytor i aranżer, który jeszcze w Polsce współpracował ze Zbigniewem Preisnerem i z zespołem Filipinki. Obecnie prowadzi w Montrealu 12 osobowy zespół muzyczny „Soli-Deo” i „Trio Jazzowe”. Gra też w zespole „Król Maciuś I”. Pan Jerzy wykonał na gitarze utwory tematycznie związane z okresem wojny: „Dziś do Ciebie przyjść nie mogę”, „O mój rozmarynie”, „Deszcz, jesienny deszcz”, „Czerwone maki na Monte Casino”, „Piechota” i „Rozkwitały pęki białych róż”, oraz dwa przez siebie skomponowane utwory: „Katyń” i „Matczyne serce”. Spotkanie zostało zaplanowane tak, aby poszczególne bloki były oddzielone od siebie przerywnikami muzycznymi; na początku i na końcu były wykonane po dwa utwory.


Waldemar Romanowski ubrany w strój Zakonu Bożogrobowców


Po przeczytaniu życiorysu Waldemara Romanowskiego, poprosiłem Go o więcej informacji o nadanych Mu odznaczeniach. Które jest najważniejsze? Odpowiedział, że krzyże: Kawalerski, Zasługi, Złoty - wszystkie są ważne, ale ten „Krzyż Rycerski z Gwiazdą Zakonu Bożogrobowców” - jest wyjątkowy, ponieważ ma charakter religijny. Mieliśmy okazję zobaczyć również pelerynę tego Zakonu, którą Pan Waldemar przyniósł ze sobą (a po oficjalnej części spotkania nawet ją na siebie założył). Oprócz wspomnianych już indiańskich szachów i obrazu, zaprezentował nam także zrobiony przez siebie chełm rycerski oraz miniaturkę silnika samolotu, ktorą otrzymał z „Canadair” po przepracowaniu 33 lat.

Jednym z głównych tematów spotkania był Jego udział w konspiracji podczas II Wojny Światowej. Życiorys mówi o tym ogólnie. Pan Waldemar przypomniał nam, że „miłość do Ojczyzny” była dla Jego pokolenia najważniejsza i każdy czekał na mozliwość dania temu dowodu. Powstanie Warszawskie było krytykowane zaraz po jego wybuchu - głównie przez komunistów. Taka opinia jest ciągle podgrzewana – ale wtedy myśleliśmy innymi kategoriami. Czym była walka z okupantem? Wyobraźcie sobie proszę, że z całego plutonu zostało nas tylko kilku przy życiu – tak podsumował nasz Gość Wieczoru swój udział w Powstaniu, w którym straciło życie około 150 000 ludności cywilnej i kilkanaście tysięcy Powstańców.


Barbara Romanowska


Poprosiłem o zabranie głosu córkę pana Romanowskiego, panią Barbarę. „Jak daleko sięgam pamięcią wstecz, zawsze widziałam u mojego ojca miłość do Polski” – tak podsumowała. Mężem jej jest Czech, również obecny na spotkaniu i dlatego te dwie „słowiańskie dusze” są trochę bliżej ojca.



Był też poruszony temat działalności społecznej dla Polonii Montrealskiej. Pozwolę sobie zaprezentować tutaj opinie Jego przyjaciół, którzy również zabierali głos.


Maria Strońska
 
Wanda de Roussan


Znamy się od ponad 50 lat, pracując w różnych organizacjach polonijnych w Montrealu. Chcę dodać bardzo ważny wątek z Jego działalności. Wiem, że zarejestrował żołnierzy z AK w Zarządzie Głównym AK w Londynie, co pomogło im otrzymywać stałe zasiłki z Veteran Affairs
Maria Strońska, działaczka KPK. Była Gościem SWN w 2009.

Znamy się prawie od początku emigracji, z kursów w Liceum Adama Mickiewicza, kiedy byłam tam kierowniczką Komitetu Rodzicielskiego. Waldemar jest pełen pomysłów, zawsze mogłam na Nim polegać
Wanda de Roussan, szefowa Związku B. Żołnierzy AK i wiceprzewodnicząca KKP w Montrealu. Była Gościem SWN w 2008.

Pan Romanowski pamiętając wszystkie ważniejsze wydarzenia w swoim życiu, z wielką pasją opowiedział o swojej działalności i miłości do Ojczyzny. Wspomniał występy polonijnych zespołów folklorystycznych z Montrealu z okazji Święta 3-go Maja, które miały miejsce prawie 40 lat temu w Place des Arts. Pan Waldemar był organizatorem tych uroczystości z ramienia KPK, a ja byłem współorganizatorem odpowiedzialnym za część artystyczną. Utkwił Mu w pamięci występ dzieciaków z zespołu „Orlęta”. Widownia miała okazję zobaczyć przepiękny polski folklor: polonezy, krakowiaki, tańce góralskie, śląskie, beskidzkie, rzeszowskie i inne. Młodzież popisała się talentem, a ja dałem im wszystko z siebie od strony profesjonalnej. Mimo pewnej dozy ryzyka, impreza zakończyła się wielkim sukcesem. Obecnie zainteresowanie tego typu imprezami spada. Poprawmy sytuację i skorzystajmy z życzliwości Konsula Generalnego RP, Tadeusza Żylińskiego, który pomaga w promocji naszej kultury i sztuki. A na spotkaniach ‘Są Wśród Nas’ widziałbym więcej młodzieży."
Jerzy Różycki, tancerz, chreograf. Gość SWN w 2009.

Nie znaliśmy się podczas wojny, chociaż walczyliśmy w tej samej Warszawie. Spotkaliśmy sie dopiero w Montrealu. Nasza współpraca w organizacjach społecznych zawsze układała się pozytywnie.
Leszek Missala, działacz społeczny w Montrealu. Planowany Gość cyklu.

Do mikrofonu podeszła również Teresa Włodarczyk, szefowa Koła Przyjaciół Harcerstwa, wraz ze swoją córką ubraną w mundur harcerski. Obie podziękowały panu Romanowskiemu, który był kiedyś związany z polskim harcerstwem w Montrealu, za współpracę z harcerzami. Podarowały Mu monetę o wartości kolekcjonerskiej.


Konsul RP Tadeusz Żylinski


Na zakończenie spotkania głos zabrał Konsul Generalny RP, Tadeusz Żylinski. Jego wypowiedź nie była typową na tego typu imprezach. Była bardziej „od serca”. Pan Konsul w dowód uznania sprezentował bohaterowi spotkania książkę Normana Davisa, w języku angielskim, o historii Polski przedstawionej na znaczkach pocztowych. Trafił w dziesiątkę, ponieważ ten temat rownież interesuje pana Romanowskiego (a może pan Konsul dowiedział się o tym wcześniej?).


Jerzy Peter, Adela Chmielarz, Jerzy Adamuszek, Barbara Romanowska
Waldemar Romanowski, Tadeusz Zylinski i mąz pani Barbary


Podczas śpiewania tradycyjnych „Sto lat” naszemu Gościowi Wieczoru, pani konsul Adela Chmielarz wręczyła Mu wiązankę kwiatów. Drugą wiązankę otrzymał nasz wspaniały gitarzysta, Jerzy Peter.

Pan Waldemar Romanowski zmarł w 2013 roku.  

 
 

Jerzy Adamuszek    
Zdjęcia: Maria Jakóbiec, Anna Ronij.  
  
 
 
 
 
 
Copyright © 2007 - Są Wśród Nas. All Rights Reserved.