|   
Jan Delikat - artysta malarz
 
	
	Spotkanie prowadził
	
	
	Jerzy Adamuszek.
 11 maja 
	
	2015
	(poniedziałek), 
	godz. 19:00
 
Ilustracja muzyczna: Blues Pattern Box (Coutu, Kluska, Kopczyński, Peter, 
Szymsiak). 
(Drugim gościem wieczoru była
Joanna 
Pieńkowski – artysta malarz) 
  
Jan Delikat 
Jan Delikat jest 
absolwentem Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Studiował na wydziale Grafiki, 
którą ukończył z wyróżnieniem u prof. Jacka Gaja. Otrzymał wyróżnienie w 
pracowni malarstwa prof. Zbysława Maciejewskiego oraz w studio ilustracji 
książkowej prof. Romana Banaszewskiego. Jest stypendystą The Elizabeth 
Greenshields Foundation, wspierającej młodych twórców zajmujących się sztuką 
figuratywną oraz laureatem konkursu im. Tadeusza Kulisiewicza za osiągnięcia w 
rysunku i pasteli. Otrzymał stypendium Ministra Kultury i Sztuki RP. 
Uczestniczył w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych. Jego prace można 
znaleźć w kolekcjach prywatnych i korporacyjnych w Kanadzie, Stanach 
Zjednoczonych i Europie. Obecnie Jan Delikat koncentruje się na malarstwie 
olejnym, i rysunku. 
 
Joanna i Jan, jako 
małżeństwo, tworzą prawdziwy duet; dzielą obowiązki rodzinne, pracę i pasję do 
sztuki. 
 
 
 
Pracownia 
Wywiad z Janem 
Delikatem
 Jerzy Adamuszek (JA): Jeden z Twoich dziadków był znanym stolarzem, a 
drugi robił dorożki. Mama również miała zdolności artystyczne – zgadza się?
 
Jan Delikat (JD): 
Dziadek ze strony mamy był w czasie wojny uczestnikiem ruchu oporu w oddziałach 
Batalionów Chłopskich. Po wojnie miał warsztat w Rzeszowie, w którym produkował 
meble. Jego manufaktura istniała jeszcze w czasach, gdy chodziłem w tym mieście 
do Liceum Plastycznego. Mój drugi dziadek był kołodziejem. Wyrabiał wozy oplatane wikliną, bryczki i 
przyczepy na kołach. Mama wspomina, że w każdym fachu sobie radził: buty 
podzelował, meble do domu zrobił, a ponadto był rolnikiem i uprawiał 8 hektarów 
ziemi w Komorowie. To właśnie po mamie odziedziczyłem zamiłowanie do sztuki. 
Mama malowała akwarelą piękne kwiaty, ma ładny charakter pisma, ale nie ma 
formalnej edukacji artystycznej, spóźniła się ze złożeniem teczki z pracami do 
szkoły plastycznej. To były trudne czasy... Malowanie pozostało dla mamy 
niespełnionym marzeniem.
 
 
SECRET OF THE RUBIKS'S CUBE, olej 
JA: Wychowałeś się w Tarnobrzegu, mieście raczej przemysłowym. Czy mały 
uzdolniony artystycznie Jaś był zauważony?
 JD: Odkrycie siarki w pobliżu Tarnobrzega nadało piętno całemu regionowi. 
Wiele domów, pięknych ogrodów i sadów zniknęło pod łopatą ogromnej koparki. 
Nastąpiła migracja i napływ przyszłych pracowników rozrastającego się Kombinatu 
Siarkowego. Teraz, gdy kopalnię zamknięto, wielki dół wypełniono wodą z 
pobliskiej Wisły i powstał największy zalew na Podkarpaciu. W mych wspomnieniach 
to miasto kojarzy się z nadwiślańskim brzegiem, terenem niezapomnianych zabaw, 
przygód i wypraw w poszukiwaniu skarbów. Nie szukałem tam żółtego złota (tak 
nazywano siarkę), natomiast odbywałem niekończące się wędrówki z moim 
szkicownikiem. Będąc małym chłopcem, rysowałem kolorowe historyjki, które w 
szkole śmieszyły całą klasę. Jednak cudownym dzieckiem nie byłem. Mama bardziej 
przejęła się stwierdzeniem nauczycielki, że „Jaś pisze jak kura pazurem”, niż 
ucieszyła się zdobytą przez ze mnie pierwszą nagrodą w konkursie plastycznym, 
zorganizowanym przez Tarnobrzeski Domu Kultury.
 
 JA: Potem Liceum Plastyczne w Rzeszowie. Czy tam było najbliżej?
 
JD: Pociąg 
relacji Tarnobrzeg - Rzeszów był najkrótszym korytarzem łączącym mój dom z 
następną szkołą, w której pobierałem nauki. 
 
Ilustracja do książki 
"Alicja po drugiej stronie lustra" 
JA: Spodobała mi się opowiadana przez Ciebie historia, kiedy matka 
ostrzegała Cię: „synu z tego nie wyżyjesz", czy coś w tym stylu.
 JD: Mama, mając na uwadze dobry los syna, taką właśnie sentencję napisała 
na jednym z narysowanych przeze mnie rysunków.
 
 JA: Zdałeś na ASP w Krakowie za pierwszym razem.
 
JD: Tak. 
 
Studium aktu, praca studencka 
JA: Czy wśród Was, studentów artystycznej uczelni była silna konkurencja? 
Przecież od tego zależały wystawy, stypendia, etc.
 JD: Założeniem uczelni jest, by różne indywidualności mogły w sposób w 
miarę pełny zrealizować swą osobowość twórczą, niezależnie od tego, w jakim 
nurcie artystycznym będzie się ona przejawiać. Uczelnia wytwarza swoisty 
mikroklimat, wolny od stresów i konkurencji.
 
 
DRAWER, rysunek piórkiem 
JA: Odnośnie stypendiów, opowiedz o tym, które otrzymałeś z Ministerstwa 
Kultury. 
JD: Cytat: 
„Przyznaję Panu stypendium Ministra Kultury i Sztuki na rok akademicki 1992/93 
za wyróżniające się osiągnięcia w nauce i sukcesy artystyczne. Gratuluję 
dotychczasowych dokonań, życzę wytrwałości i powodzenia w dalszej pracy.”
 JA: A to stypendium Elizabeth….?
 
JD: Cytat: “We 
are pleased to inform you that you have been awarded a grant in the amount of 
$10,000 (Canadian).” 
 
Szkicownik 
JA: Czy po małżeństwie z Joanną rozważaliście pozostanie w Krakowie? 
JD: Tak, nawet 
zamieszkaliśmy w tym mieście, ale byliśmy już związani z Montrealem i wkrótce 
zdaliśmy sobie sprawę, że korytarz łączący nasze mieszkanie w Krakowie z domem w 
Montrealu, jest za długi.
 JA: Pierwsze lata w Montrealu. Oglądałem Twoje portfolio ze zdjęciami 
setek namalowanych przez Ciebie obrazów. Czy był to najbardziej płodny okres 
Twojej twórczości?
 
 JD: To nie takie proste przemienić obraz na chleb. Czasem trzeba 
namalować dużo obrazów, by starczyło na kilka kromek. Niełatwo było pogodzić 
idealistyczne założenia Akademii i gorzką prawdę życia, której sentencję 
napisała kiedyś mama na mym rysunku.
 
 
Szkic do obrazu URBAN LANDSCAPE 
JA: W zasadzie każdy poważny artysta-malarz ma swój styl. Ty również - 
ale jesteś bardzo wszechstronny. Zgadza się?
 JD: Kiedyś o moich pracach prof. Franciszek Bunch napisał: „Jan 
Delikat... programowo niemalże monochromiczny, przy tym potrafiący oprzeć obraz 
na wyrafinowanych subtelnościach. W doborze tematów i ich przedstawieniu 
wyraźnie nawiązujących do końca ubiegłego stulecia, ujawnia skłonności 
ilustracyjne, czego pełny wyraz daje w dosłownych ilustracjach rysowanych 
piórkiem, bardzo bogatych formalnie, w których śmiało i z dużą wyobraźnią 
zestawia postacie, rekwizyty, fragmenty architektury.
 W zastosowanej skali szarości budowanej z mozaiki drobnych pociągnięć piórkiem 
wyczarowuje swój baśniowy świat”.
 
 
URBAN LANDSCAPE, olej 
JA: Zacznijmy od 
grafiki. 
JD: Grafika, 
jeden z podstawowych działów sztuk plastycznych, obejmuje też rysunek, który 
może stanowić ostateczną formę artystycznej wypowiedzi, jako samodzielne dzieło 
sztuki. Kiedyś w młodości zabrałem się za rysowanie i to mi zostało. Kartki 
szkicowników są dla mnie poligonem nowych doświadczeń, odkryć, wynalazków. 
Ćwiczeniem oka i ręki, pamięci i wyobraźni. Ta forma graficzna bardzo mi 
odpowiada. 
 
Kartki ze szkicownika 
JA: Drzeworyty, litoryty, gipsoryty – opowiadałeś mi w swojej pracowni o 
żmudnej, wprost benedyktyńskiej pracy włożonej w stworzenie jednego dzieła. 
Przybliż nam proszę ten temat. 
JD: Niewola 
techniki graficznej i ograniczenia, jakie nakłada na artystę jej warsztat, 
przynoszą mu jednocześnie wielką szansę twórczej swobody. Podczas aktu kreacji 
artysta uniesiony twórczą wizją poddany jest dyscyplinie warsztatu, pokornie 
łącząc się z narzędziem i tworzywem. To ograniczenie może być znaczącym 
czynnikiem stanowiącym o wielkości dzieła. Cały złożony proces powstania grafiki 
ma w sobie cechy manufaktury, a nie ma sztuki bez rzemiosła. 
 
NIGHT STREET LIGHT, olej 
JA: Ale tym najbardziej popularnym, przyciągającym przeciętne oko, jest 
obraz olejny. 
JD: Technika 
olejna daje najszersze możliwości twórcze, pozwala na wyjątkowo dużą swobodę w 
doborze i mieszaniu farb, tworzeniu faktur, uzyskiwaniu efektów 
półprzezroczystości i przenikania barw. Umożliwia także wielokrotne retuszowanie 
przez nakładanie kolejnych warstw farby, etc. Wydawałoby się więc, że w 
przeciwieństwie do ubogiej w środki wyrazu grafiki, czy wykonanego zwykłym 
ołówkiem rysunku, o wiele łatwiej jest stworzyć dzieło sztuki malując obraz w 
technice olejnej. Jednak to nie technika podnosi malarstwo do rangi arcydzieła. 
Czasem malarzowi udaje się w kawałek płótna i nałożoną na niego farbę, tchnąć 
życie. Wtedy autora nazywamy artystą, a powstały przedmiot obrazem. Taki obraz 
może przyciągnąć uwagę i absorbować zmysły, zachwycać i bulwersować, być 
przedmiotem pożądania i uwielbienia. 
 
MAIN STREET, olej 
JA: Czy lubisz 
malować „lekką abstrakcję”? Powiedzmy, że puszczasz trochę wodze fantazji. 
JD: Ja tak 
właśnie zaczynam każdy obraz! Moment, w którym zaciera się płynna granica między 
abstrakcją a figuratywnością może być końcowym etapem pracy nad obrazem... 
 
HARBOR, olej 
JA: Twoje obrazy były prezentowane na wielu wystawach, były w 
dziesiątkach galerii i wiszą w setkach domów. Czas na wyliczenie – może tylko 
wystaw. 
JD: 
 
Centre Culturel de 
Pierrefonds w duecie z Joanną Pieńkowski 2011 Galerie Klimantiris, Montreal 2006, 2001, 1999, 1996
 Galerie Art & Culture, Montreal 2004, 2005
 Galerie d’Art & Michel Bigué,St-Sauveur 2000
 Galerie Morency, Montreal 1994
 Wystawa Studentów Europejskich Szkół Artystycznych Mastrich 1993
 Fundacja Tadeusza Kulisiewicza, Warszawa 1993
 Galeria Uta, Warszawa 1992
 Dom Kultury, Tarnobrzeg 1992, 1991
 Zbysław Maciejewski i jego uczniowie, Norymberga 1991
 
 
 
Linki: 
http://www.jandelikat.com/http://artbookguy.com/jan-delikat-theater-of-life_444.html
 https://www.facebook.com/pages/Jan-Delikat-Art/332801470085591
 
 
Relacja ze spotkania: 
Pierwszy raz od początku 
mojej działalności w Konsulacie RP nastąpiło małe nieporozumienie z 
administracją budynku i do środka weszliśmy dopiero parę minut po siódmej. 
Panowie z Grupy bluesowej "Blues Pattern Box" szybko wzięli się za rozkładanie 
swojego sprzętu, Gienia Sałacka za robienie herbaty i wystawienie ciastek 
(przyniesione przez Gości Wieczoru) - mężczyźni za rozkładanie krzeseł. Jan 
Delikat ustawił obrazy na stojakach i potem z Joanna Pieńkowski przygotowali 
sprzęt multimedialny. Poprosiłem przybyłych (przyszło ponad pięćdziesiąt osób), 
aby część recepcyjna odbyła się na wstępie. Był to nawet i dobry pomysł, 
ponieważ czekaliśmy na zewnątrz w temperaturze kilkunastu stopni i wskazana była 
mała rozgrzewka. 
 
Blues Pattern Box 
Za dwadzieścia ósma 
oficjalnie przywitałem zgromadzonych i po pierwszym bluesie przekonaliśmy się, 
że piosenki Breakoutów zostały doskonale opanowane przez naszych muzyków. Oto 
oni: Piotr Kluska - gitara, vocal, Jerzy Peter - gitara, Marian Kopczyński - 
perkusja, vocal, Grzegorz Szymsiak - gitara basowa, Patrick Coutu – harmonijka. 
Grali w przerwach pomiędzy blokami i na zakończenie i w sumie wykonali sześć 
utworów z płyty długogrającej "Blues Breakout 1971": „Oni zaraz przyjdą tu”, 
„Daję ci próg”, „Co się stało kwiatom”, „Nocą puka ktoś”, „Kiedy byłem małym 
chłopcem”, „Ona poszła inną drogą”. (muzyka:Tadeusz Nalepa, słowa: Bogdan 
Loebl). Większość z nas doskonale pamięta te piosenki i był to w pewien sposób 
powrót do lat młodości. 
 
Od lewej: Jerzy Peter - gitara, 
Marian Kopczyński - perkusja, vocal, Patrick Coutu - harmonijka. 
Joanna Pieńkowski w 
pierwszym bloku zaprezentowała nam na ekranie zdjęcia swoich prac; najpierw była 
seria zaprojektowanych przez Nią kostiumów, potem zestaw akwareli i na koniec 
zdjęcia z akcji „malowanie fortepianu”. W drugim bloku zadałem Jej kilka pytań z 
załączonego wywiadu. Pani Joanna opowiedziała nam w skrócie historię swojej 
emigracji - najpierw do Paryża, a potem do Montrealu. Kilkakrotnie w swym życiu 
adoptowała się do nowych sytuacji, miejsc, klimatu i ludzi. Zaznaczyła, że 
ważnym etapem w jej życiu był czas, gdy wróciła do rodzinnego kraju, by 
kontynuować nauki na ASP w Krakowie. 
 
 
Od lewej: Grzegorz Szymsiak - gitara 
basowa, Piotr Kluska - gitara, vocal, Jerzy Adamuszek 
Jan Delikat przedstawił 
swoje prace w jednym, prawie czterdziestominutowym bloku. Jego twórczość, styl, 
jest unikalny. Zaprezentował nam całą serię zdjęć kilkudziesięciu przepięknych 
obrazów: od początku swojej kariery, poprzez studia na ASP, aż po te ostatnie 
prace. Również wzbudziła naszą ciekawość seria zdjęć będących dokumentacją 
poszczególnych etapów powstawania obrazu. Począwszy od szkicowego zarysu i z 
pozoru bezładnie kładzionych plam, stopniowo pojawiała się konkretna kompozycja 
i zamysł artystyczny. Przeciekawe zjawisko! Dzisiejsi Goście Wieczoru 
występowali dwa razy w Festiwalu Polonijnym w Montrealu. Na jednym z nich 
stworzyli stanowisko tzw.: grupowe malowanie obrazu. Wyobraźmy sobie duży biały 
blejtram podzielony jak szachownica na 64 kwadraty. Zgłaszają się 64 osoby i 
losując dane pole-kwadracik, mają za zadanie namalowanie tego ze zdjęcia na 
danym polu dużego blejtramu. Każdy autor jest podpisany na odwrocie w 
odpowiednim miejscu. Świetna kilkugodzinna zabawa, a jej wynik wprost 
zaskakujący. Na koniec pokazu swoich prac Jan Delikat przedstawił zaprojektowaną 
przez siebie tablicę pamiątkową z okazji 5-ej rocznicy Tragedii Smoleńskiej. 
Została ona wmurowana w Kościele Matki Boskiej Częstochowskiej w Montrealu i 
oficjalnie odsłonięta podczas Mszy Św. w niedzielę, 12 kwietnia 2015. Zadałem również Panu Janowi kilka pytań z Jego życia (te z wywiadu) 
i opowiedziałem krótką historyjkę, kiedy jechałem do Nich w odwiedziny na 
Pierrefonds, w celu omówienia spotkania. Otóż mając Ich adres, zlokalizowałem go 
najpierw na mapie. Jechałem rowerem i wiedziałem, że już się zbliżam - ale gdy 
zobaczyłem inaczej wyglądający dom, stwierdziłem: to musi być tutaj. Sięgnąłem 
do kieszeni po adres, zgadzało się. Na czym polega ta artystyczna inność? Na 
zaprojektowaniu drewnianej elewacji i nawet kawałka płotu. Poczułem w tym 
wyglądzie coś z polskości. 
 
Od lewej: Jerzy Adamuszek, Joanna Pieńkowski, 
Jan Delikat. 
Zakończenie spotkania 
było trochę nietypowe, ponieważ poprosiłem na środek syna Delikatów, Dominika 
(drugi syn Andrzej nie mógł przybyć), matkę Joanny, panią Monikę i siostrę 
Joanny, Renatę z niemowlęciem. Dwunastoletni Dominik ładnie się przedstawił i 
wyznał, że namalował już obraz i jego brat Andrzej również. Mama Joanny - 
okazało się - że była kiedyś profesjonalną krawcową i mamy jasność, skąd te 
uzdolnienia córki w projektowaniu kostiumów teatralnych i filmowych. Pani Joanna 
otrzymała od męża wiązankę kwiatów, a On ode mnie tomik wierszy mojego 
przyjaciela z Australii. Jak zwykle po spotkaniu są rozmowy, a Maria Jakóbiec, 
nasz fotograf, prosi bohaterów wieczoru do zdjęć na stronę internetową. 
 
Od lewej: syn Dominik, mama Joanny - 
Monika, Joanna Pieńkowski, Jan Delikat, siostra Joanny - Renata. 
Jerzy Adamuszek 
 
Zdjęcia 
ze spotkania 
- Maria Jakóbiec
 
 Przejście 
do strony Joanny Pieńkowski
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
   |